Zwykło się mówić, że samochody marki VOLVO są nadzwyczaj bezpieczne. Jednak w kontakcie z drzewem ich wytrzymałość wystawiana jest na mocną próbę. Tym bardziej gdy prędkość nie jest niska. Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w poniedziałek w godzinach wieczornych. 45-letni odolanowianin jechał od strony Raczyc. Na łuku drogi, jego samochód pojechał prosto… w drzwo. Przód auta został całkowicie skasowany. Wnętrze również przesunęło się w stronę kierowcy praktycznie miażdżąc jego ciało. Nieoficjalnie mówi się, że kierowca miał jechać bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, ale w tej sytuacji na niewiele by się zdały.
Pierwsi na miejsce zdarzenia dotarli strażacy z jednostki OSP Odolanów. Gdy dojechali na miejsce. Świadkowie sprawdzili tętno, jednak żaden z nich nie przeprowadzał reanimacji. Dopiero strażacy podjęli się próby ratowania uchodzącego z ciała życia. Trwała walka z czasem. Karetka przyjechała po ponad 10 minutach, prawdopodobnie jadąc z Ostrowa Wlkp. Po jej przybyciu, reanimacja była kontynuowana. Niestety bezkustecznie.
45-letni mężczyzna nie miał dzieci. Rodzina nie wie skąd jechał ani czym mogła być spowodowana zwiększona prędkość jego samochodu.
Szczegółowe okoliczności wypadku są ustalane pod nadzorem prokuratury.