Poseł Jan Mosiński z PiS piratuje na drogach i naraża życie Polaków

Parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości, Jan Mosiński, znów znalazł się na czołówkach mediów – tym razem z powodu szokująco niebezpiecznego zachowania za kierownicą. Na udostępnionym nagraniu widać, jak jego samochód pędzi przez teren zabudowany z ogromną prędkością, wyprzedzając inne pojazdy w sposób zagrażający życiu. Świadek zdarzenia, były biegły sądowy Tomasz Motyliński, mówi wprost: „tragedię dzieliły sekundy”.

Do zdarzenia doszło w niedzielę po godzinie 19:00 w miejscowości Kościelna Wieś na drodze krajowej Kalisz–Poznań. Motyliński oszacował prędkość skody posła na około 180 km/h. Auto niemal doprowadziło do czołowego zderzenia, wyprzedzając „jak wściekłe” kolejne pojazdy, w tym samochód świadka.

Na nagraniu z wideorejestratora widać, jak kierowca srebrnej skody wyprzedza tuż przed nadjeżdżającym autem z naprzeciwka. Do zderzenia nie doszło tylko dlatego, że Mosiński w ostatniej chwili wrócił na swój pas.

Poseł nie zaprzecza, że to on prowadził. – Popełniłem błąd i poniosę konsekwencje. Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się moim zachowaniem urażeni. Deklaruję, że to się nie powtórzy – oświadczył w rozmowie z Wirtualną Polską i tvn24.pl. Zaznaczył jednocześnie, że ma wątpliwości co do wskazywanej prędkości.

Motyliński rozpoznał posła na światłach, gdzie samochód Mosińskiego został zatrzymany. Doszło do wymiany zdań. Następnego dnia mężczyznę odwiedziła policja – poseł zgłosił rzekomą napaść. – To nieprawda. Nie doszło do żadnej napaści. Natomiast ja zgłosiłem niebezpieczną jazdę posła – relacjonuje Motyliński.

Mosiński z kolei twierdzi, że został zatrzymany i zaatakowany słownie, a na samochodzie świadka miał być wyświetlony obraźliwy komunikat wobec PiS i Konfederacji.

Policja bada obecnie oba wątki: domniemane groźby oraz piracką jazdę, która – jak wynika ze zgłoszenia – mogła osiągnąć nawet 200 km/h. Sprawą zajmują się dwie różne jednostki – w Kaliszu i Pleszewie.

To jednak nie pierwszy raz, kiedy Jan Mosiński znajduje się w centrum kontrowersji drogowej. Motyliński przypomina wcześniejszy incydent z 2015 roku – również nagrał wtedy brawurową jazdę posła i wezwał policję. Sąd uznał parlamentarzystę winnym i wymierzył mu grzywnę.

CZYTAJ  Jazda na krawędzi po piwku (ZDJĘCIA)

Ale to nie koniec. W styczniu 2017 roku Mosiński uczestniczył w kolizji z ciężarówką w Ostrowie Wielkopolskim, na alei Słowackiego. Choć wówczas winą obarczono kierowcę ciężarówki, pojawiają się pytania, czy kierujący był w stanie dostrzec posła, jeśli jego pojazd wjechał nagle w martwe pole – co przy dynamicznej jeździe jest bardzo prawdopodobne. Sprawa nie została nigdy jednoznacznie wyjaśniona pod tym kątem.

Trzy oddzielne incydenty w ciągu dekady, w tym dwa potwierdzone wyrokami i jedno świeże, potencjalnie śmiertelne zdarzenie – pokazują niepokojący wzorzec. Polityk mający reprezentować obywateli i stać na straży prawa, sam wielokrotnie je łamie – i to w sposób mogący prowadzić do tragedii.

Czy parlamentarzyście naprawdę wolno więcej? Ilu kierowców musi jeszcze zostać narażonych na niebezpieczeństwo, zanim poseł poniesie rzeczywiste konsekwencje?

Śledź nas w Google News!

Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.

Obserwuj nas w Google News
Subskrybuj
Powiadom o
63 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
63
0
Napisz co o tym sądziszx