Wczoraj w ogólnopolskich mediach pojawiła się informacja o możliwości zbierania chrustu w lasach w celach opałowych. Sprawa nie jest jednak tak prosta jak by się mogło wydawać i nie wolno bez spełnienia kilku punktów pojechać do lasu po drewno.
Wszystko rozpoczęło się od wpisu wiceministra Klimatu i Środowiska Edwarda Siarki, który napisał, że
„po wybuchu wojny w Ukrainie i zawirowaniu na rynku energii wzrosły zapytania do nadleśnictw o wskazanie terenu i zgodę na pozyskiwanie drewna opałowego w lokalnych lasach. Priorytetowo należy zadbać by pierwszeństwo samopozyskiwania drewna miały społeczności lokalne”.
Gdzie jest haczyk?
Żeby móc legalnie pojechać do lasu i zabrać drewno na opał należy:
– skontaktować się z leśniczym, do którego kontakt znajdziemy na stronach nadleśnictw
– należy przejść przeszkolenie BHP u leśniczego (bezpłatne)
– leśniczy musi wskazać konkretny obszar, na którym można dokonać samopozyskania drewna
– nie wolno ścinać rosnących drzew bez uprawnień, weryfikacji i zaświadczenia lekarskiego
– można obrobić przewalone wcześniej drzewo
Ale to nie wszystko. Za pozyskane w ten sposób drewno trzeba jeszcze ZAPŁACIĆ. Koszt chrustu to 10-12 złotych za metr przestrzenny.
Leśniczy już otrzymywali telefony od osób, które chciały wjechać do lasu i zabrać ścięte przez profesjonalistów drewno. Tak to jednak nie działa. W razie zabierania drewna bez spełnienia powyższych punktów narażamy się o oskarżenie o kradzież. Przypominamy, że w lasach jest sporo fotopułapek, które pomagają eliminować złodziei i śmieciarzy.