Sznurki wrastały się psom w szyję (DRASTYCZNE ZDJĘCIA)

Przez 11 lat pracy w schronisku coś takiego widziałem po raz pierwszy – mówi Maciej Troiński, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Radlinie koło Jarocina. Dwa psy, które kilka dni temu trafiły do placówki, przeszły niewyobrażalna katusze: sznurki i sznurowadła, na których były uwiązane, powrastały im się w ciało, powodując ropiejące, głębokie rany. Również warunki, w jakich żyły zwierzęta były dramatyczne.

Z prośbą o zabranie psów zwrócił się do schroniska wnuk właścicielki, mieszkanki gminy Jaraczewo. Ponad 80-letnia, schorowana kobieta trafiła do domu opieki, a on – jak twierdził – nie jest w stanie dojeżdżać do domu babci, by zajmować się zwierzętami.

Uzyskaliśmy zgodę gminy na odebranie zwierząt i pojechaliśmy pod wskazany adres. Pana nie było, zostawił nam wszystko otwarte – relacjonuje Maciej Troiński, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Radlinie.

Miały wykute dziury w murze i stare, brudne kojce po świniach, nie miały jedzenia i picia, choć wnuk zapewniał, że przyjeżdża tam i co jakiś czas im daje – mówi kierownik placówki.

Najgorszy był jednak stan czworonogów.

Już z kilku metrów czuć było smród ropy od tych psów. Były uwiązane na łańcuchach, które spętane były jakimiś sznurkami i sznurowadłami. Jeden miał starą, skórzaną, sparciałą obrożę, która mu wrosła w ciało, a drugi miał kompilację samych sznurowadeł – mówi Maciej Troiński. – To że były mega zaniedbane to mało powiedziane. Były zapchlone, zarobaczone, jeden miał same dredy. Tam była wegetacja. Wszystko miały powrastane w skórę. Po oczyszczeniu ran przez weterynarza na szyi mają jakby miały obroże, ale to jest pas czerwonej tkanki, po prostu dziura.

Sznurki i sznurowadła powrastały w ciała zwierząt, powodując głębokie, ropiejące rany

Wielomiesięczne zaniedbania

Według pracowników schroniska psy w takich warunkach musiały żyć od dawna, ale ich zdaniem wnuka właścicielki nic nie tłumaczy.

CZYTAJ  Niewiele brakowało i by się motocykliście upiekło (aktualizacja)

Od sąsiadów wiemy, że odwiedzał babcię, zawoził jej obiady, zresztą twierdzi, że karmił również psy, a więc musiał widzieć, w jakim są stanie. Nie zgłosił tego i nie zapewnił im pomocy – mówi kierownik schroniska. – W rozmowie ze mną pan był bardzo zadowolony, że wzięliśmy psy, a na moją zapowiedź, że to dopiero początek tej sprawy odparł, że on nie jest właścicielem, a po drugie nie widział, że takie są.

Schroniska nie zamierza jednak tak pozostawić tej sprawy i kompletuje dokumentację, by dostarczyć ją na policję.

Co grozi za znęcanie nad zwierzętami? Teoria a praktyka

Niestety, ostatni przypadek z Radlina nie jest odosobniony.

Niedawno trafił do nas 14-letni spaniel, który w ogóle nie wychodził z domu, a miał takie dredy, że nie mógł wstać i przewracał się o własne nogi. Ścięliśmy mu 2 kg sierści. Został podleczony i adoptowany – opowiada kierownik schroniska dla zwierząt. – Mieliśmy też sytuację, że pan, ubezwłasnowolniony, trzymał 22 psy w jednym pomieszczeniu. Wszyscy o tym wiedzieli, a nikt tego nie zgłaszał. Odebraliśmy je i wszystkie znalazły nowe domy: połowa pojechała do Niemiec, a połowa została u nas, miały szczęście. Odebraliśmy też 3 psy pani ze wsi nieopodal, a trafiłem do niej, gdy będąc z żoną na przejażdżce rowerowej, wyszedł do nas pies wielkości yorka, a na grzbiecie miał jakby pancerz nie od tego psa, taką płytę z włosów 5-7 cm. Okazało się, że psy tej właścicielki w ogóle nie miały bud, tylko materace gąbkowe z łóżek, wygięte w łuk i tak postawione. Bez dna, bez przodu i bez tyłu. Bez picia i jedzenia.

Czworonogi były spętany wszystkim, co możliwe

Znęcanie nad zwierzętami jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do lat 3, zaś w typie kwalifikowanym ze szczególnym okrucieństwem od 3 miesięcy do lat 5. W praktyce kara więzienia dla sprawców zapada niezwykle rzadko.

CZYTAJ  Dwóch mężczyzn poparzyło się

Z reguły sąd orzeka nawiązki na rzecz schroniska, które i tak do nas nie wpływają – mówi Maciej Troiński. – Dla przykładu: mieliśmy parę lat temu sytuację, że gmina miała psy odebrać, bo warunki były jakie były, gmina takiej decyzji nie wydała i pies w typie husky dzień przed wigilią na łańcuchu skonał. Jego właścicielka dostała 80 godzin prac społecznych. To chyba wystarczy za cały komentarz – dodaje.

POLECANE NEWSY
Subskrybuj
Powiadom o

20 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Aneta
2 lat temu

ot Polska katolicka wieś, pies ma być tylko od szczekania i obowiązkowo na łańcuchu, ewentualnie na sznurku.

Grizli
2 lat temu

Bydło hoduje zwierzęta. Prymitywy bez zębów, popegeerowscy złodzieje po kilku klasach podstawówki (jak dobrze poszło). Ale za to „żarliwi” katolicy, po których kościół trzeba wietrzyć przez tydzień. Jakim śmieciem trzeba być, żeby tak traktować zwierzęta.

Gumi
2 lat temu

Tym katom tak docisnąć sznurki na szyi zobaczymy jak dlugo wytrzymają. Bestie nie ludzie

Ona
2 lat temu

Nie mam słów, dobrze że psy trafiły pod dobrą opiekę lepiej późno niż wcale.

misio
2 lat temu

Człowiek dla człowieka nie jest człowiekiem,a co dopiero człowiekiem dla innej istoty żywej ……..

hhhh
2 lat temu

co za gnój z tego własciciela psa

Tyhu
2 lat temu

Masakra…. Może teraz babci należy założyć łańcuch , sznury na szyję i niech się poczuję jak te psiaki.

Straszne
2 lat temu

Praca w schronisku te 3lata. A sprawiedliwie, na łańcuch i do budy. Żreć raz na tydzień. To już nie człowiek, a POTWÓR.

Lukas
2 lat temu

Nic tylko zrobić wlasciela to samo co temu biednemu psu

Zwierzę
2 lat temu

Ludzie są potworami

20
0
Napisz co o tym sądziszx