O niczym innym para młoda nie marzy jak o bezproblemowym dotarciu z kościoła do sali weselnej, gdzie wspólnie z zaproszonymi gośćmi spędzą długie godziny świetnie się bawiąc. Są jednak amatorzy „bram weselnych”, którzy z pustymi rękami nie zamierzają odchodzić. Ustawiają rowery przed maska auta oczekując… wódki.
+
Bramy weselne to przecież tradycja. Miło jest gdy tworzą je nasi sąsiedzi, znajomi czy dzieci, które zadowolą się słodkościami. Gorzej gdy stałe źródło zatowarowania alkoholu urządzają sobie przedstawiciele lokalnej patologii. Często spotykamy się z niemiłymi wrażeniami weselników. Twierdzą oni, że tzw. wychciewacze są natarczywi, niekulturalni, ba, nierzadko są pijani. Na świadku pana młodego spoczywa obowiązek „wykupienia pani młodej”. Jednak amatorzy bram weselnych potrafią nieźle zepsuć atmosferę. Można oczywiście wezwać policję, która skorzysta z kodeksu wykroczeń, ale kto ma ochotę czekać na przyjazd patrolu. Sępy tylko żerują na orszak weselny licząc na łatwy łup.
Jakie jest Wasze zdanie na temat bram weselnych?
[jwplayer mediaid=”70718″]