Anonim po ostrowsku

Anonim – tak nazywa się najbardziej pożądany list, który od kilku dni krąży po ostrowskiej scenie politycznej. Ma być wskazówką gdzie w Ostrowie kręci się lody i być podstawą do wizyty Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Po raz pierwszy o jego istnieniu mogliśmy dowiedzieć się podczas zeszłotygodniowej Sesji Rady Miejskiej kiedy to radna Beata Klimek oznajmiła z mównicy, że otrzymała anonim. Nie bardzo wiedziała co sądzić o jego treści, jak ją wykorzystać dlatego przekazała treść pisma do przewodniczącego rady Jarosława Lisieckiego. Ten początkowo nie wiedział co zrobić z owym pismem, bo to tylko anonim. Krótko mówiąc, ktoś twierdzi że ma wiedzę, częściowo się z nią dzieli, ale chce pozostać nierozpoznawalnym.

W działalności dziennikarskiej niejednokrotnie otrzymujemy anonimy. Dla nas nie jest ważny brak autora. Liczą się fakty i dowody. Niestety czasami poszlaki są niewystarczające do zbudowania reportażu, a brak kontaktu z autorem anonimu uniemożliwia dopytanie o szczegóły. Autor omawianego anonimu podkreślił na wstępie, że zaadresował go tylko do trzech bezstronnych radnych, którzy mieli zapoznać się z nim w samotności.

Trudno zrozumieć podejście radnej Beaty Klimek, która mając przesłanki o możliwej korupcji przekazała donos do obozu, w którym owa korupcja miała istnieć. Gdyby opisane sytuacje były prawdziwe, wówczas skorumpowana ekipa mogłaby pozacierać ślady. Naszym zdaniem w takiej sytuacji należało przekazać anonim dalej do CBA lub samemu zbadać opisane zarzuty.

Cóż mogliśmy przeczytać w anonimie? Poza wskazaniem dwóch nieformalnych związków  – do łóżka jednak zaglądać nie zamierzamy – można było przeczytać o premiach dla prezesów spółek miejskich, którzy mieli się dzielić nimi z prezydentem finansując mu w ten sposób kampanię wyborczą. Jak udało nam się ustalić, w tym roku czterech prezesów spółek miejskich nie otrzymało wcale premii, a pozostali otrzymali w wysokości 1 pensji. W minionych latach była to trzykrotność miesięcznego wynagrodzenia. Idąc tokiem rozumowania autora anonimu trzebaby stwierdzić, że prezydent Jarosław Urbaniak chyba jednak w wyborach nie wystartuje skoro nie przekazuje nagród/premii w maksymalnym wymiarze.

CZYTAJ  Dwóch mężczyzn poparzyło się

Te historie mają być „pikusiem” względem tego co się znalazło pod koniec listu. Autor anonimu opisał rzekomy wałek przy powstawaniu Regionalnego Zakładu Zagospodarowania Odpadami. Tylko jedna z urzędniczek została wysłana na egzamin i tym samym mianuje się tytułem MAO (MAO – Measure Authorising Officer). Po ludzku: pełnomocnik ds. realizacji inwestycji RZZO.

Owa Pani urzędnik miałaby rzekomo otrzymać 2-3% z wartości całej inwestycji, która wynosi 47 mln zł czyli prawie 1,5 mln zł. Autor podsuwa myśl, że pieniędzmi miałaby się podzielić z prezydentem. Jako jedyna redakcja sprawdziliśmy jakie są fakty (telewizja kablowa opublikowała list bez rzetelnego sprawdzenia faktów za co najpewniej czeka ją proces). Według dokumentów (studium wykonalności) wynagrodzenie MAO ma wynosić 6 tysięcy złotych przez czas uruchamiania RZZO. Inwestycja ta musi być uruchomiona do końca 2014 roku. Daje to półtora roku wynagrodzenia po 6 tysięcy zł czyli ok. 100 tysięcy przez 18 miesięcy. Daleko tej kwocie do wspomianego wyżej 1,5 miliona złotych.

Pozostaje pytanie co ktoś chciał uzyskać poprzez rozpowszechnienie nieprawdziwych informacji zawartych w anonimie i kto miał się stać jego bezpośrednią ofiarą. Redakcja ostrow24.tv nie zamierza spekulować w tej sprawie.

POLECANE NEWSY
Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Napisz co o tym sądziszx