Bloger jako ofiara?

W czwartek ogłoszono wyrok w sprawie publikacji słynnego anonimu na portalu blogera mieszkającego w Świnoujściu. Na ogłoszeniu wyroku obecny był prezydent Ostrowa Wielkopolskiego Jarosław Urbaniak, nie stawił się pozwany bloger. Sędzia Wojciech Baszczyński skazał blogera Kazimierza Rzepkę na cztery miesiące prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Ponadto zasądził na rzecz organizacji charytatywnej nawiązkę w wysokości 1000 zł oraz zwrot kosztów procesu w wysokości ok. 650 zł.


Proces odbywał się za drzwiami zamkniętymi. Prezydent Jarosław Urbaniak złożył prywatny akt oskarżenia, ponieważ poczuł się znieważony treścią anonimu. Pismo, które wcześniej trafiło do trzech ostrowskich radnych zawierało szereg podejrzeń dotyczących stosunków międzyludzkich pomiędzy pracownikami ostrowskich spółek i władz miejskich.

Bloger Rzepka na co dzień mieszka w Świnoujściu. Proces odbywał się przed ostrowskim sądem pomimo iż podobna sprawa związana z publikacjami w internecie nt. działań wojennych toczyła się w miejscu zamieszkania autora wpisów, a nie miejsca zamieszkania pokrzywdzonego.

Dziwi decyzja prezydenta, który nie pozwał innego portalu należącego do największego ostrowskiego medium, który również opublikowała kontrowersyjny anonim. Czyżby byli równi i równiejsi? Prezydent domagał się skazania ubogiego blogera na kwotę 25 tysięcy złotych, które miałyby trafić na konto organizacji charytatywnej. Dodajmy, że Kazimierz Rzepka opublikował to na blogu, z którego nie czerpie korzyści majątkowych w odróżnieniu od medium komercyjnego.

W uzasadniueniu sędzia Wojciech Baszczyński stwierdził, że 212 kk – przestępstwo potocznie nazywany jest pomówieniem.
Oskarżony bloger nie udowodnił prawdziwości swoich zarzutów, sam w swoich wyjaśnieniach stwierdził, ze te zarzuty podane w anonimowym piśmie opublikowanym na blogu, że nie ma zadnych dowodów że są prawdziwe i nie jest w stanie tego udowodnić.

Sąd prowadził postępowanie dowodowe głęboko i szczegółowo. Proces ten wykazał, ze oskarżony nie wykazał prawdziwości zarzutów w anonimie, ale również to, że są całkowicie nieprawdziwe

CZYTAJ  Utonął przy firmie (ZDJĘCIA z akcji - aktualizacja)

Sprawa wzięła się z opublikowania na portalu prowadzonym przez oskarżonego, który to portal – sąd traktuje jako prasę w rozumieniu prawa prasowego. Sąd traktował oskarżonego blogera jako dziennikarza.

Oskarżony otrzymał list anonimowy skierowany do rady miejskiej od radnego Macieja Klósaka. Ten list otrzymało kilku radnych. Zawierał oczywiste sformułowania skazujące, że prezydent Jarosław Urbaniak czerpie korzyści z przyznawania nagród od swoich pracowników na tej zasadzie, że uzależnia przyznanie nagród od przekazania mu części wynagrodzenia, które otrzymywali za tą pracę. – dodał sędzia Wojciech Baszczyński.

Żaden z radnych nie podjął jakichkolwiek czynności zmierzających do sprawdzenia zawartych w anonimie treści. Większość radnych postąpiła zgodnie z obyczajami, przekazali tą korespondencję do radców prawnych – co należy zrobić z tym anonimem. Było to anonimowe powiadomienie o przestępstwie i takowe trzeba przekazać organom ścigania. Jeden z radnych przekazał blogerowi (6 czerwca 2013 r.). Oskarżony tego samego dnia opublikował na swojej stronie internetowej.

Sędzia Wojciech Baszczyński dodał, że ustawodawca nałożył obowiązek weryfikowania materiałów prasowych i zachowania przy tym niezwykłej, szczególnej ostrożności. Oskarżony te prawa postawił na głowie ponieważ nie dokonał zadnej weryfikacji informacji, które pojawiły się we wspomnianym anonimie. Nie przeprowadził żadnego śledztwa, nikogo też nie zapytał o prawdziwość tych zarzutów – dodał sędzia Baszczyński.

Oskarżony zaczął to weryfikować poprzez kontaktowanie się z określonymi źródłami w urzędzie miasta dopiero na początku lipca 2013 r., czyli miesiąc od publikacji. Prasa nie może tak działać, że publikuje niesprawdzone informacje zanim je dziennikarz zweryfikuje, ponieważ do tego czasu zostały już one skonsumowane. – przekonywał sędzia Baszczyński

Na koniec sędzia Wojciech Baszczyński powiedział, że oskarżony bloger może czuć się jako ofiara. – Oskarżony jest ofiarą. Do przestępstw dochodzi na zasadach krzaka i słupa. Szuka się osoby, która ma problemy i może coś zrobić, Być może oskarżony może czuć się ofiarą, ale on deklarował, ze absolutnie nie, że działał zgodnie z etyką dziennikarską i prawem prasowym. – powiedział sędzia Wojciech Baszczyński.

—————————-

CZYTAJ  Uroczystość 3 maja - fotorelacja

Stanowisko skazanego blogera Kazimierza Rzepki: Sam art. 212 kk uważam, za niegodny demokratycznego państwa, gdyż sankcja w postaci ograniczenia wolności, to sankcja nie mająca nic wspólnego z państwem demokratycznym. W cywilizowanych krajach takie spory załatwiają sądy cywilne, a nie karne. Jako dziennikarz i obywatel nie zgadzam się z tym wyrokiem, gdyż źródło, z którego owe treści pozyskałem jest instytucją publiczną i jawną i w żadnym wypadku nie można nazwać ją anonimową. (Choć autora owej skargi obywatelskiej nie znam ) Oczywiście odwołam się od wyroku, jednak czekam na uzasadnienie na piśmie, w którym podniosę wszystkie moje wątpliwości w tej sprawie. Natomiast co do meritum nie mogę się wypowiadać, gdyż proces był niejawny i nie mogę informować o tym, co podnosiłem w odpowiedzi do aktu oskarżenia.

————————-

Wyrok jest nieprawomocny. Bloger zapowiedział odwołanie od wyroku.

POLECANE NEWSY
Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Napisz co o tym sądziszx