Sami swoi – interwencja

Paweł i Gaweł, Kargul i Pawlak…Można by powiedzieć, że darcie kotów z sąsiadami to taka polska tradycja. A tradycję należy szanować.

            Mieszkaniec jednej z podostrowskich wsi już od dawna miał dość brzydkiego zapachu, unosząego się w cieplejsze dni z gospodarstwa sąsiada. Woń pochodziła z rowu koło jego posesji, biegnącego wzdłuż powiatowej drogi, do którego wypływały grubą rurą nieczystości prosto z chlewu. Było ich tyle, że w pewien ulewny dzień cała ta śmierdząca zawartość przelała się i zalała jego podwórze.
Mężczyzna podejrzewał, że sąsiad prosto do przydrożnego rowu wylewa gnojowicę, dlatego zawiadomił Wydział Ochrony Środowiska w Urzędzie Gminy.

– Monika Bednarek, referat Ochrony Środowiska w Urzędzie Gminy w Ostrowie Wielkopolskim

Właściciel kłopotliwej hodowli oburzył się na zarzuty sąsiada. Zdziwił się, że sąsiad nie przyszedł sam mu powiedzieć, że coś mu przeszkadza. „To już nie sąsiad, to wróg!” wykrzyknął i przyznał, że rura jest, ale odprowadza wodę z koryta. Nie jego wina, że świnie czystymi zwierzętami nie są i brudzą nawet tam, gdzie piją.

            Urzędnik z Wydziału Ochrony Środowiska mówi, że słyszał już wiele takich tłumaczeń. Mimo wszystko kiedy przyjechał na kontrolę, rów został już oczyszczony, a rura zabetonowana, nie stwierdzono więc żadnych nieprawidłowości.

Sprawa została więc rozwiązana. Gospodarz nie dostał więc mandatu, a sąsiad nie musi się już martwić o niemiły zapach. Wygląda więc na to, że wszystko skończyło się dobrze, a na dodatek tradycji sąsiedzkich wojen stało się zadość.

POLECANE NEWSY
Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Napisz co o tym sądziszx