Iphone powiadomił służby o wypadku. Prawda okazała się zaskakująca

Do nietypowej interwencji doszło dziś tuż przed godziną 15:00 w miejscowości Strzyżew. Na miejsce wezwano służby ratunkowe, po tym jak system bezpieczeństwa w jednym z telefonów iPhone automatycznie powiadomił o możliwym wypadku drogowym.

Na miejsce błyskawicznie ruszyli strażacy, policja i zespół ratownictwa medycznego. Wszystko wskazywało na to, że doszło do groźnego zdarzenia. Jednak rzeczywistość okazała się… zgoła inna.

Jak ustalono, żadnego wypadku nie było. Właścicielka samochodu po prostu położyła swojego iPhone’a na dachu auta, a następnie ruszyła w drogę. Telefon spadł na jezdnię, co czujne czujniki urządzenia zinterpretowały jako zderzenie o dużej sile – i natychmiast wysłały sygnał alarmowy do służb ratunkowych.

Na szczęście nikomu nic się nie stało, a całe zamieszanie skończyło się jedynie na drobnym uszkodzeniu telefonu i sporej dawce stresu.

Jak działa funkcja wykrywania wypadków w iPhone’ach?

Apple od kilku lat rozwija system Crash Detection – funkcję, która automatycznie rozpoznaje gwałtowne uderzenie lub zatrzymanie pojazdu, a następnie informuje służby ratunkowe i wskazane kontakty alarmowe.

Dzięki zestawowi czujników (akcelerometr, żyroskop, barometr i mikrofony) telefon potrafi rozpoznać, że doszło do potencjalnego wypadku, a jeśli użytkownik nie potwierdzi, że wszystko jest w porządku – automatycznie wzywa pomoc.

Zdarza się jednak, że system reaguje zbyt nadgorliwie – np. podczas jazdy na kolejce górskiej, upadku telefonu czy, jak dziś w Strzyżewie, po jego niefortunnym zrzuceniu z dachu auta.

A co z innymi markami?

W roku 2025 podobne funkcje mają już również telefony z Androidem.
Google wprowadził system Crash Detection w modelach Pixel, a wielu innych producentów – takich jak Samsung, Xiaomi czy OnePlus – zintegrowało podobne rozwiązania w swoich nakładkach systemowych.

Telefony potrafią wykryć wypadek i automatycznie wezwać pomoc lub poinformować zaufane kontakty, co realnie zwiększa bezpieczeństwo kierowców.

Choć dzisiejsze zdarzenie w Strzyżewie skończyło się tylko zabawną historią, eksperci podkreślają: lepiej jeden fałszywy alarm niż spóźniona reakcja w prawdziwym wypadku. Systemy te już niejednokrotnie uratowały ludzkie życie – a czasem, jak w tym przypadku, po prostu dostarczają tematów do anegdot.

CZYTAJ  Mieszkańcy nie mają prądu. Znamy winowajcę (ZDJĘCIA)

foto archiwum

Śledź nas w Google News!

Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.

Obserwuj nas w Google News
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Napisz co o tym sądziszx