Rekordzista Guinnessa spotkał się z sympatykami

Morsy z Pleszewa, Gołuchowa, Ostrowa Wlkp. i okolicy spotkały się ze rekordzistą Guinnessa Valerjanem Romanowskim. Ma na swoim koncie rekord w przebywaniu w kabinie wypełnionej lodem oraz będąc przysypanym śniegiem. Czas spędzony w lodzie wyniósł 3 godziny i 1 minutę. Natomiast pod śniegiem przeleżał godzinę i 45 minut.

Około 100 sympatyków morsowania spotkało się ze swoim idolem Valerjanem, który przybliżył najczęstsze zagadnienia wokół których toczą się dyskusje w grupach morsowych.

Valerjan Romanowski urodził się na Litwie w polskiej rodzinie i przygodę z morsowaniem rozpoczął w wieku 25 lat. Kiedy zdobył medal w kolarstwie na Mistrzostwach Polski, usłyszał wtedy, że szkoda, że jest już taki stary (na uprawianie kolarstwa zawodowego – przyp. red.). – To było bodźcem, żeby się skupić na potencjale mentalnym, psychicznym. On się nie starzeje, a wiek może być zaletą, nie wadą. – powiedział Valerjan.

Chwilę przed spotkaniem w pleszewskiej bibliotece Valerjan Romanovski, wystąpił na żywo w programie Dzień Dobry TVN, gdzie przeprowadzono wywiad z nim oraz jego partnerką, która morsowała w będąc w siódmym miesiącu ciąży.

Podczas spotkania miłośnicy kąpieli w zimnej wodzie dowiedzieli się, że alkohol kilkukrotnie zwiększa wychładzanie organizmu. Dotyczy to również każdej ekspozycji, np. kiedy spożyjemy alkohol i wracamy pieszo do domu. Drugą ciekawostką było, że pocieranie skóry powoduje wbrew pozorom spadek temperatury, ponieważ mieszana jest ciepła krew z zimnymi warstwami skóry.

Valerjan Romanowski przekonuje, że osoba przygotowana psychicznie i pod profesjonalnym nadzorem może podczas pierwszego morsowania spędzić w lodowatej wodzie nawet godzinę.

Na częste pytanie jak długo należy przebywać w zimnej wodzie padają odpowiedzi: „Kieruj się rozsądkiem”, „Nie przesadzaj”, „Nie kozacz”, „słuchaj siebie” – te słowa nic nie wnoszą. Żeby słuchać siebie, to trzeba siebie rozumieć. Trzeba rozumieć jakie są sygnały organizmu i co oznaczają. Wtedy można słuchać. Jeśli nie rozumiemy tych oznak, nie wiemy gdzie są granice wychłodzenia, jak to się objawia to możemy słuchać, ale nic nie słyszymy. Dlatego taki zwrot jest mało efektywny. Dlatego warto nie słuchać swojego organizmu, tylko oprzeć się na wiedzy. A z wiedzą później idzie doświadczenie. – mówił Romanovski.

Podczas morsowania najczęściej bolą stopy lub dłonie. – „To normalne. Tam się wszystko obkurcza.” Żeby stopy mniej bolały lub wcale. Podczas rozgrzewki robionej w ciepłych butach wszystko się w stopach rozszerza. Po wejściu do zimnej wody następuje skurcz. Dlatego warto być pewną chwilę przed morsowaniem boso na ziemi. Dzięki temu naczynia krwionośne stopniowo, powoli się obkurczają. Unikniemy bólu spowodowanego drastycznym obkurczaniem naczyń krwionośnych. Można je hartować poprzez częste spacerowanie boso po śniegu czy trawie.

CZYTAJ  Nastolatek w szpitalu. Spektakularny finał potrącenia (WIDEO)

Jeśli nam to doskwiera ból stóp przy morsowaniu, można ograniczyć przebywanie w wodzie do 3-5 minut zamiast 10-15. – podpowiada rekordzista.

Jeśli ktoś za pierwszym razem ucieknie z wody po 30-60 sekundach, to jest skuteczne działanie naszej psychiki. Podpowiada nam ona, że w tych warunkach znaleźliśmy się przypadkowo, że za chwilę zginiemy. Jeśli skupiamy się na bólu np. stóp, to ten ból jest dużo większy. Jeśli taka osoba zostanie zagadana, zapomina o nim. – dzielił się spostrzeżeniami Valerjan Romanovski.

Jeśli jesteśmy wyziębieni, to wypicie kubka herbaty nie rozgrzeje całego organizmu. Może chwilowo poprawić nasz komfort psychiczny, ale powinniśmy udać się do ciepłego pomieszczenia i okryć czymś cieplejszym.

Każdy musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie, która forma morsowania jest dla niego odpowiednia. Czy dynamiczne, czyli krótkie zanurzenie, ale częstsze, czy może dłuższe ale rzadsze. Przy godzinnym pobycie w lodowatej wodzie, przerwa pomiędzy kolejnym wejściem może wynieść nawet 2 tygodnie. – mówił Romanovski.

Podczas spotkania zbierano środki na działalność statutową fundację Bread of Life. Zlicytowano również oryginalny certyfikat Guinnessa za 1100 złotych.

Po spotkaniu ostrowskie morsy udały się do podpleszewskiego Kowalewa, gdzie zanurzyły się w zimnej wodzie.

POLECANE NEWSY

Śledź nas w Google News!

Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.

Obserwuj nas w Google News
Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Obywatel
1 rok temu

Wystawianie ciała na tak ujemne temperatury nie jest najmądrzejsze

xxx
1 rok temu

To podobno wcale nie jest takie zdrowe

pol
1 rok temu

Można, można tylko po co?

3
0
Napisz co o tym sądziszx