To co jeszcze do niedawna było traktowane jako teorie spiskowe, zaczyna być wdrażane w życie także w Polsce. Rząd PiS kończy pracę nad przepisem, który ma umożliwiać pracodawcy wgląd do informacji czy jego pracownik lub klient jest zaszczepiony przeciwko SARS-CoV-2.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie zapowiadali, że nie chcą dzielić Polaków na zaszczepionych i niezaszczepionych. Teraz gdy połowa Polaków już się zaszczepiła, rząd zmienia zdanie i wdraża kolejny, radykalny plan. Po wejściu w życie tych przepisów niezaszczepieni Polacy nie będą mogli skorzystać z hotelu lub restauracji. Na Węgrzech nie mogli także korzystać z kin i aquaparków. Listę miejsc mogą rozszerzać o kolejne.
Rząd PiS w ten sposób zamierza za pomocą bata zmusić obywateli do zaszczepienia się. Jest to dziwne, ponieważ głoszony wariant Delta rozprzestrzenia się nawet wśród osób zaszczepionych.
Nowy przepis jest tak sformułowany: „Zgodnie z projektowanymi przepisami przedsiębiorca lub podmiot niebędący przedsiębiorcą, prowadzący działalność gospodarczą w zakresie objęty czasowym ograniczeniem w prowadzeniu działalności gospodarczej(…), nie podlegałby takiemu ograniczeniu, jeżeli działalność gospodarcza jest wykonywana na rzecz osoby zaszczepionej przeciwko COVID-19, osoby po przebytej infekcji wirusa SARS-CoV-2 potwierdzonej wynikiem testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2 lub osoby posiadającej ważny negatywny wynik testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2” – czytamy w założeniach projektu ustawy.
Jeśli politycy z PiS-u, reprezentowanego lokalnie przez minister Marlenę Maląg, posłów Tomasza Ławniczaka, Piotra Kaletę, Jana Mosińskiego, Jana Dziedziczaka, Katarzynę Sójkę, zatwierdzą zmiany to dojdzie do następującej sytuacji.
Rząd będzie ogłaszać kolejne, zapewne bezprawne rozporządzenia (odrzucane przez Sądy), a firma będzie mogła ich uniknąć, jeśli będzie oferować swoje usługi tylko osobom zaszczepionym, ozdrowieńcom lub mającym ważny negatywny wynik testu na koronawirusa.
Obecnie przedsiębiorcy nie mogą sprawdzać czy klienci są zaszczepieni. W teorii są to dane wrażliwe i szczególnie chronione, związane ze zdrowiem obywateli.
W praktyce pracownicy i obywatele będą musieli się „legitymować” zaświadczeniami (ze zdjęciem). Pracownicy niezaszczepieni mogą być przesuwani na inne stanowiska, a jeśli takowego nie będzie wolnego w strukturach firmy, szef wyśle pracownika na bezpłatny urlop.
Obecnie w takich krajach jak Francja wprowadzono niemożność wejścia do restauracji przez niezaszczepionych. Część osób zaczęła spożywać posiłki na chodnikach.
In France, citizens boycott vaccine passports by dining in streets directly in front of the bars and restaurants enforcing them.pic.twitter.com/WryMx6aad1
— Michael P Senger (@MichaelPSenger) August 26, 2021
Wydaje się, że wzorem do naśladowania przez kraje „zachodnie” są Chiny, gdzie certyfikaty obowiązują od dłuższego czasu. Skanowana jest twarz, a dodatkowo są wpisani do „systemu zaufania społecznego”, gdzie obywatele nie posiadający odpowiedniej liczby punktów, nie mogą korzystać np. z transportu publicznego czy innych miejsc.
Czy zagrożenie jest realne? W Australii, która do niedawna słynęła z szerokich swobód obywatelskich, wprowadzono godziny policyjne.
Poparcie dla segregacji sanitarnej wyraził Donald Tusk w towarzystwie Rafała Trzaskowskiego podczas „Campus Polska”. Jedynie takim rozwiązaniom sprzeciwiają się politycy Konfederacji:
Przypomnijmy najciekawsze wypowiedzi głównego doradcy przy Premierze RP:
Na koniec warto podkreślić, że w krajach takich jak Izrael wprowadzono już konieczność przyjęcia 3. dawki szczepionki. Także „ostatnia prosta” wydaje się być zwykłym sloganem marketingowym, nie mającym zbyt wiele z rzeczywistością.
W kolejnych krajach odbywają się masowe protesty:
https://wiadomosci.wp.pl/protesty-przeciw-paszportom-sanitarnym-we-francji-i-wloszech-sa-zatrzymani-6677378804185920a
