Czy ich siostry są ofiarami pandemii bez koronawirusa?

Klaudia i Żaneta są pogrążone w żałobie po śmierci swoich sióstr. Obie szukały pomocy w ostrzeszowskiej służbie zdrowia. Niestety młode kobiety odeszły z tego świata zbyt wcześnie. Choć postępowanie prokuratorskie nadal trwa, należy zastanowić się czy obie młode kobiety są ofiarami pandemii bez koronawirusa.

+

Śmierć Żanety, będącej w ciąży

Pierwsza tragiczna śmierć dotyczyła 28-letniej Żanety, która spodziewała się pierwszego dziecka. Miała złudne szczęście, bo przyjęto ją co prawda na izbę przyjęć, ale od początku była podejrzewana o zarażenie koronawirusem. Powodem były występujące u niej duszności. Po prześwietleniu klatki piersiowej, nie potwierdzono charakterystycznych zmian dla COVID-19. Zresztą późniejszy wynik testu wymazowego na obecność wirusa również okazał się ujemny.

– Mam wrażenie, że kiedy moja siostra Żaneta trafiła do ostrzeszowskiego szpitala, to lekarze tak jakby jej się bali, bo miała objawy podobne do COVID-19. Później okazało się, że siostra nie miała koronawirusa. – powiedziała Klaudia, siostra zmarłej Żanety.

To co nie zostało uwypuklone w mediach to fakt, że ostrzeszowski szpital nie ma ani Szpitalnego Oddziału Ratunkowego ani też oddziału intensywnej terapii. Ale ma natomiast podpisaną umowę z kępińskim szpitalem na przekazywanie ciężej chorych pacjentów. Tym razem oficjalny kontakt z kępińską placówką miał nastąpić po kilku godzinach, gdy właściwie ostrowski szpital dał już zielone światło na przyjęcie Żanety. Tajemnicą Poliszynela jest, że lokalne placówki medyczne starają się  wysyłać źle rokujących pacjentów do szpitali o wyższym stopniu referencyjności. Niektórzy pacjenci umierają podczas transportu lub krótko po. Żaneta na pomoc czekała około 7 godzin. W międzyczasie szukano dla niej miejsca w Ostrowie, Kaliszu, a także w dwóch szpitalach w Poznaniu.

Śmierć Agnieszki, matki trojga małych dzieci

Agnieszka zmarła ponad 3 tygodnie później, osieracając trójkę dzieci. W jej przypadku kluczowa mogła być diagnostyka przez domofon, a także zamknięte, szklane drzwi. Na drugi dzień, gdy wezwano karetkę, pomoc szpitalna okazała się spóźniona. Od początku pandemii lekarze rodzinni schowali się za tzw. teleporadą. Internauci zauważają jednak, że ci sami lekarze chętnie przyjmują w prywatnych gabinetach, co logiczne, za opłatą. Wieczorynka w Ostrzeszowskim Centrum Zdrowia również była zorganizowana w sposób uniemożliwiający zbadanie pacjentki. Agnieszka (35 lat) uskarżała się na ból w dolnym odcinku pleców, ale wiele wskazuje, że nie był to ból pochodzący od kręgosłupa, a ból nerek, których miała nastąpić niewydolność. Bowiem bezpośrednio przed śmiercią stwierdzono zaburzenie gospodarki wodno-elektrolitowej.

– Ta pandemia już trwa przecież jakiś czas. Lekarze są już do niej przygotowani, bo mają stroje, maseczki. Moja siostra również miała maseczkę, więc co stało na przeszkodzie, żeby normalnie ją zbadać? – zastanawia się Żaneta, siostra zmarłej Agnieszki.

Wstępne wyniki sekcji zwłok nie pozwoliły ustalić ostatecznych przyczyn śmierci. Obie nie miały koronawirusa SARS-CoV-2.

CZYTAJ  Wypadek przy salonie w Topoli. BMW sprawca

Ostrzeszowskie władze odwołały Radę Nadzorczą szpitala, ale jak nietrudno się domyślić, to nie jej przedstawiciele przyjmowali i leczyli zmarłe kobiety.

POLECANE NEWSY
Subskrybuj
Powiadom o

49 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
49
0
Napisz co o tym sądziszx