Ciepły wieczór sprzyjał rowerowym wycieczkom. Z tej formy rekreacji skorzystali poniżsi bohaterowie, których dopadł wspólny pech. Wszystko działo się na ul. Limanowskiego w Ostrowie Wlkp. przy skrzyżowaniu z ulicą Żeromskiego. Na miejscu interweniowały dwa patrole policji oraz karetka pogotowia.
+
Najpierw doszło do zderzenia dwóch rowerów, którymi podróżowały 3 osoby. Otóż rowerem miejskim jechało dwóch nastolatków. Prowadził go 17-latek, który na części bagażowej przewoził młodszego kolegę. Jechali chodnikiem od strony Piasków-Szczygliczki. Zaczęli wjeżdżać na przejście dla pieszych, gdzie zderzyli się z rowerzystką, która wcześniej jechała w tym samym kierunku, ale pobliską ścieżką rowerową. W efekcie kobieta przewróciła się, a chłopakom nic się nie stało. Wezwano karetkę.
Medycy w trakcie ogólnego sprawdzania potencjalnych obrażeń zostali poinformowani o kolejnym zdarzeniu. Tym razem nastolatka jadąca ścieżką rowerową postanowiła spojrzeć na spodnie czy się pobrudziły. Sekundę później zahaczyła kolanem o znak drogowy i runęła z impetem na ziemię. Przed nią jechał towarzysz podróży, który natychmiast zeskoczył z rowera i pobiegł zobaczyć co stało się koleżance. Poszkodowana uskarżała się na ból kolana, palców dłoni, a po chwili także na ból głowy i kręgosłupa. Postanowiono zabrać ją na nosze i poddać dokładniejszym badaniom w karetce.
Poszkodowana z pierwszego zdarzenia wyszła o własnych siłach z ambulansu. Policjanci z drogówki skłaniali się ku uznaniu winnym 17-letniego rowerzystę, który jak sugerował jeden z policjantów – pewnie jechał za szybko. Było to o tyle dziwne, że gdy uczestnik zdarzenia użyłby takiego argumentu, spotkałby się z ripostą „czy ma pan radar w oczach?”. 17-latek może już odpowiadać za popełnione wykroczenie jak osoba dorosła. Grozi za to mandat od 250 do 500 zł i 6 punktów karnych. Rowerzystka, która sama uderzyła w słup również może być uznana winną niezachowania ostrożności.