Interwencja strażaków na Piaskach. Ktoś jechał na „bara, bara”?

Od rana internet obiegła informacja o czarnej mazi na Piaskach. Czy doszło do chemicznego skażenia zbiornika – zastanawiali się niektórzy. Zdjęcia ciemnej smugi wzdłuż głównej plaży wywołały zainteresowanie służb. Czy Ostrowianie mieli powody do strachu?

Ciąg dalszy artykułu pod zdjęciami

Na miejsce natychmiast wysłano specjalistów od zagrożeń chemicznych z ostrowskiej straży pożarnej. Wspólnie z pracownikami spółki Zieleń i Rekreacja ruszyli w teren, żeby rozwikłać „toksyczną” zagadkę.

CZARNA SMUGA, KTÓRA STRASZYŁA

Okazało się jednak, że sensacja… rozpłynęła się szybciej, niż się pojawiła.
Zdjęcia, które wywołały panikę, zrobiono tydzień wcześniej. A dziś po „groźnej substancji” zostały tylko śladowe resztki.

Strażacy przeprowadzili testy – czy to olej silnikowy? Paliwo? Jakiś toksyczny wyciek?
Nie! Wynik był jednoznaczny: zero chemii.

PRAWDA JEST… MOCNO PRZYZIEMNA

Po krótkiej analizie eksperci wskazali winowajcę: naturalny osad z beztlenowych zakoli zbiornika.
Na Piaskach-Szczygliczce są miejsca, gdzie warstwa mułu sięga nawet kilkudziesięciu centymetrów. Wystarczy, że ktoś – np. żeglarz – zahaczy kotwicą o dno, wzruszy ciemną masę, a wiatr zaniesie ją w stronę plaży. Na tle jasnego piasku wygląda to jak czarna plama grozy… choć w rzeczywistości to po prostu biologiczny muł powstający naturalnie w warstwach beztlenowych.

Po dotarciu do tlenu taki osad ulega rozpadowi i neutralizacji – i dokładnie to stało się w tym przypadku. Pomagają w tym również aeratory pracujące na Piaskach, które napowietrzają wodę i redukują muł na dnie.

Czyli: żadnego skażenia, żadnej chemii, żadnego zagrożenia.

DRUGIE MIEJSCE

Internet próbował połączyć sprawę z… plamą oleju silnikowego znalezioną po drugiej stronie zbiornika, na jednym z cypli. Brzmi groźnie? Też nie tym razem.

Z oględzin wynika, że jakiś kierowca zapuścił się w ustronne – choć malownicze – miejsce. Najprawdopodobniej uderzył miską olejową o wystającą studzienkę, rozlał olej, po czym zawrócił, a uszkodzone auto zabrała laweta. Niestety, nie zgłosił tego nikomu kto mógłby od razu zareagować. Dopiero dziś plamę zneutralizowano. Ślady pokazują, że olej nie spłynął w stronę zbiornika, więc nie stanowił większego zagrożenia.

CZYTAJ  To była rzeź! Sąd nie miał litości (ZDJĘCIA)

A MOŻE CHODZIŁO O… ROMANS Z DRESZCZYKIEM?

Jedna z teorii, która pojawiła się wśród obserwatorów, brzmi jak z komedii romantycznej:
Ktoś mógł jechać w to odosobnione miejsce, by uprawiać tam „bara, bara” w wyjątkowo malowniczych okolicznościach przyrody.

Czy tak było? Nie wiadomo. Prawdę zna tylko ten, kto na Piaskach zostawił zarówno olejową plamę…

Śledź nas w Google News!

Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.

Obserwuj nas w Google News
4 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jurgo
1 godzina temu

Ło panie my tyż za młodu sie zapuszczali gdzieś w ustronne miejsca i robili bara bara na furmance

Uchaha
1 godzina temu

A podnośnik koszowy też był?

wacek znad Baryczy
1 godzina temu

Nie mozna pojechac na Bara Bara, jest Bora Bora. Tak samo jak nie ma takiego miasta jak Londyn, jest Ladek Zdrój. Do nauki tluki

Hubert Żytnia Lornetka 👀
2 godzin temu

Jeżdżą tam często świntuchy na ten teges w aucie aż kabina się kołysze na boki tak ostro się heblują hi hi.

4
0
Napisz co o tym sądziszx