Niedzielne popołudnie, jesienna pogoda jak z reklamy – zachodzące słońce, kolorowe liście na drzewach, asfalt – choć mokry – aż prosił się, by go trochę „przepalić”. I oto on – dumny właściciel świeżo kupionego Audi, zapewne jeszcze wypachnionego przez poprzedniego właściciela, postanowił sprawdzić, czy te wszystkie konie pod maską faktycznie są tak dzikie, jak obiecywał sprzedawca.
Gaz do dechy, adrenalina w żyłach, silnik mruczy jak kot, ale z reklamy oleju silnikowego… aż tu nagle – BUM! – koń mechaniczny postanowił zamienić się w pegaza i polecieć. Efekt? Lądowanie na barierze energochłonnej przy skrzyżowaniu dróg na Chynowę i Dębnicę.
Na szczęście kierowcy nic się nie stało – poza drobnym wstrząsem ego i prawdopodobnie kilkoma nowymi zmarszczkami od stresu. Audi wyglądało, jakby próbowało zdobyć górę, tylko zapomniało, że nie jest terenówką.
Mieszkaniec naszego powiatu pewnie teraz myśli: „No dobra, przynajmniej wiem, że ma moc!” – i trudno się z nim nie zgodzić. Przygoda była, adrenalina też, a nikomu krzywdy nie zrobił. Tylko pozostaje pytanie: czy to go czegoś nauczyło?
Bo może następnym razem zamiast „gaz do dechy” wybierze „rozsądek do oporu”? Choć, jak znamy życie – i kierowców z nowym autem – to pewnie prędzej zobaczymy Audi na TikToku niż na kursie bezpiecznej jazdy.
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News
