Most nad Prosną łączący Raduchów z Przystajnią był nie tylko lokalną atrakcją i ulubionym celem miłośników urbexu, ale przede wszystkim niezbędnym elementem infrastruktury dla okolicznych mieszkańców. Dziś po moście nie ma już śladu — został zburzony po latach zaniedbań. A wszystko przez wielką inwestycję, która od ćwierć wieku nie wyszła poza fazę planów – zbiornik retencyjny Wielowieś Klasztorna.
To kolejny symbol nieudanej i przedłużającej się inwestycji, która miała zmienić krajobraz regionu i poprawić jego bezpieczeństwo hydrologiczne. Tymczasem, zamiast korzyści, przyniosła stagnację, niepewność i postępującą ruinę. Most nie mógł być remontowany, bo wszelkie inwestycje w tej okolicy są od lat wstrzymane w oczekiwaniu na budowę zbiornika. Tyle że budowa… nie ruszyła.
Zbiornik-widmo i realne straty
Zbiornik Wielowieś Klasztorna miał być jednym z kluczowych elementów systemu retencyjnego. Warunki zabudowy wydano już w 2001 roku, jednak przez blisko 25 lat inwestycja nie przeszła do fazy realizacji. Pozwolenia straciły ważność, a dziś nie ma ani aktualnej dokumentacji, ani finansowania, ani nawet pewności, czy zbiornik będzie napełniony wodą, czy też powstanie tzw. polder suchy.
W tym czasie infrastruktura na terenie planowanej inwestycji popada w ruinę. Most, który przez lata służył mieszkańcom jako codzienne przejście między domami a polami, uległ całkowitemu zniszczeniu i został rozebrany. Brak przeprawy to dla mieszkańców ogromne utrudnienie – niektórzy muszą nadrabiać nawet 15 kilometrów, by dostać się na drugą stronę rzeki. Dla rolników to nie tylko strata czasu, ale i wymierne straty finansowe.
Głos mieszkańców i reakcja posłanki
Sprawą zainteresowała się posłanka Polski 2050 Barbara Oliwiecka, do której zgłosili się z prośbą o interwencję zaniepokojeni mieszkańcy. Posłanka wystosowała apel do wójta gminy Brzeziny o budowę tymczasowej przeprawy pontonowej. Samorząd jednak nie dysponuje środkami na taką inwestycję i zwrócił się o pomoc do wojewody. Oliwiecka zapowiedziała również spotkanie z dyrektorem Wód Polskich w Poznaniu, by omówić losy zbiornika i konsekwencje jego wieloletniego zastoju.
Jak zauważa posłanka, przez lata zniszczeniu uległy nie tylko mosty, ale też całe gospodarstwa, z których wcześniej wysiedlano ludzi. Tymczasem nie tylko nie wiadomo, kiedy inwestycja ruszy, ale też czy w ogóle powstanie. To patowa sytuacja, która utrzymuje lokalne społeczności i samorządy w stanie permanentnego zawieszenia.
Trudności w zarządzaniu „zawieszoną” gminą
– Jest bardzo trudno zarządzać w takiej niepewności – mówi Anatol Piaskowski, wójt gminy Sieroszowice. – Nie możemy pozyskiwać zewnętrznych środków, nie możemy modernizować dróg. Przykład? Aleja Dębowa w Raduchowie – piękna, zabytkowa, ale nie mogę położyć asfaltu, bo może kiedyś teren zostanie zalany – dodaje.
Jeśli budowa zbiornika miałaby w ogóle ruszyć, proces trzeba będzie zacząć od zera – poinformowała rzecznik Wód Polskich. Wymagałoby to ponownego opracowania całej dokumentacji, w tym aktualizacji studium wykonalności, analiz hydrologicznych, projektów budowlanych i pozyskania wszystkich decyzji administracyjnych, w tym środowiskowych i wodnoprawnych.
Czas na decyzje
Obecna sytuacja jest nie tylko absurdalna, ale i destrukcyjna dla regionu. Bez decyzji o przyszłości zbiornika niemożliwe są jakiekolwiek działania rozwojowe czy inwestycyjne. Dla mieszkańców liczą się nie tylko wielkie plany, ale przede wszystkim codzienny komfort życia – a tego obecnie nie mają. Czas, by odpowiednie instytucje przestały milczeć i wreszcie odpowiedziały na pytanie: czy zbiornik Wielowieś Klasztorna powstanie, a jeśli tak – kiedy?
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News