W sobotnie popołudnie, około godziny 18.00, w galerii handlowej Ostrovia zapanowało niemałe zamieszanie. Podczas wzmożonego ruchu zakupowego nagle uruchomił się alarm pożarowy. Jak się okazało, nie były to ćwiczenia, lecz reakcja systemu na faktyczne zagrożenie wykryte przez czujniki.
Na miejsce błyskawicznie zadysponowano jednostki straży pożarnej. Równolegle, zgodnie z obowiązującymi procedurami, pracownicy ochrony rozpoczęli ewakuację klientów i personelu znajdującego się w obiekcie. Cała akcja przebiegła sprawnie i bez paniki, a osoby przebywające w galerii szybko opuściły budynek.
Strażacy natychmiast przystąpili do ustalania źródła zagrożenia. Jak się okazało, powodem zamieszania był… głodny pracownik jednego z salonów sieci komórkowych, który postanowił podgrzać sobie posiłek na elektrycznym grillu. Urządzenie, choć niewielkie, wywołało wystarczającą ilość oparów/dymu, by wzbudzić czujkę przeciwpożarową.
Na szczęście nie doszło do realnego zagrożenia dla zdrowia i życia osób przebywających w galerii. Mimo to, ewakuacja wywołała spory dyskomfort wśród klientów, którzy musieli nagle przerwać zakupy. Incydent rodzi pytania o możliwe konsekwencje dla najemcy lokalu, którego pracownik nieumyślnie spowodował fałszywy alarm. Czy umowa zawarta z galerią przewiduje sankcje finansowe za tego typu zdarzenia?
Choć sytuacja zakończyła się bez strat, może stanowić przestrogę zarówno dla pracowników, jak i zarządców obiektów handlowych, że nawet drobne przewinienia mogą mieć poważne skutki organizacyjne i wizerunkowe.
Foto archiwum
Śledź nas w Google News!
Zawsze na bieżąco z najnowszymi artykułami i informacjami.
Obserwuj nas w Google News