Remontował świetlicę w gminie Raszkówi złamał kręgosłup. Pracodawca nie pomógł

Przyjechał do Polski po lepsze życie… To miał być jego raj, miejsce, z którym wiązał ogromne nadzieje. Gruzja, z której pochodzi Aleksander, to piękny kraj, ale bardzo biedny. Pensje są niskie, a bezrobocie ogromne. Wyjazd był jego szansą. Aleksander chciał nauczyć się polskiego i uczciwie pracować. Niestety, spotkał go tragiczny los. Pracując na dachu przy świetlicy w Bieganinie, spadł z wysokości ok. 6 metrów. Nie miał żadnego zabezpieczenia. Jest sparaliżowany od pasa w dół! Jego polski szef zostawił go samego sobie.

+

Aleksander został zupełnie sam ze swoim kalectwem. Jest daleko od domu, od rodziny, bez pieniędzy i bez dobrej znajomości języka. Jedyna nadzieja w nas! Prosimy Was o pomoc, pokażmy mu, że są też Polacy o dobrych sercach! Że w naszym kraju może go spotkać też dobro, nie tylko zło…

33-latek spadł z dachu. Jest w stanie ciężkim

„Mam na imię Aleksander, mam 28 lat. Pochodzę z pięknego miasta w Gruzji – Tbilisi. Tam pracowałem w sklepie sportowym. Mama od dziecka wpajała mi etos pracy. Wychowała mnie na uczciwego, odpowiedzialnego człowieka. Mimo tego, że w Gruzji jest bardzo ciężko, starałem się nie narzekać na swój los, tylko zawsze zarażać innych dobrą energią i uśmiechem.

Gdy pojawiła się szansa, aby podjąć pracę w Polsce, zdecydowałem się ją przyjąć. Zrobiłem to nie tylko dla siebie, ale dla też mojej starszej mamy. To był jedyny sposób, żebym mógł ją wesprzeć finansowo. Starsi ludzie w Gruzji często nie żyją, lecz wegetują… Pensje są naprawdę głodowe.

Znalazłem pracę w firmie w Ostrowie Wielkopolskim. Pracowałem fizycznie, na dachach. Bardzo się cieszyłem, bo wszystko zaczęło się układać. Tak było aż do tego feralnego dnia w lipcu. To był nieszczęśliwy wypadek. W czasie pracy spadłem z dachu z wysokości 6 metrów. Odbijając się o rusztowanie, uderzyłem kręgosłupem w metalową rurkę. Pracowaliśmy bez żadnego zabezpieczenia.

CZYTAJ  Pył na waszych autach nie jest z tui

Bardzo szybko znalazłem się w szpitalu. Operowano mnie w trybie pilnym. To jednak nie pomogło i nie wróciło sprawności w nogach. Jestem sparaliżowany od pasa w dół. Nie czuję nóg. Mam zespół całkowitego uszkodzenia rdzenia.

Jestem na Oddziale Rehabilitacji Neurologicznej szpitala w Kiekrzu. Niestety, pobyt w ośrodku rehabilitacji NFZ będzie finansował do 28 listopada. Później będzie musiał radzić sobie sam… Szef naszej firmy nie poczuwa się do odpowiedzialności. Od czasu wypadku nie interesuje się moim losem. Nie zapytał nawet, jak się czuje…

Mojej mamy nie stać na to, aby przylecieć do Polski i być ze mną. Jestem daleko od domu, od bliskich… Bez zdrowia, bez żadnych pieniędzy. Jedyne, czego mi nie brakuje, to determinacji i chęci do ćwiczeń. Nigdy się nie poddam, wierzę, że będę jeszcze chodzić. Chcę odzyskać utracone zdrowie i znów stanąć na własnych nogach. Chcę znów pracować! Potrzebuję do tego Twojej pomocy.

Błagam – wyciągnij do mnie pomocną dłoń!

https://www.siepomaga.pl/aleksandre

POLECANE NEWSY
Subskrybuj
Powiadom o

68 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
68
0
Napisz co o tym sądziszx